Samanta już ruszyła w stronę drzwi, gdy ja zostałam obdarowana kpiącym uśmieszkiem przez Skorpiona.
- Samanta, przepraszam. - krzyknęłam.
- Za co ? - przystanęła i zapytała.
- Za to.
Podeszłam szybkim krokiem do Ash'a. Moja dłoń zacisnęła się w pieść. Zamachnęłam się i wycelowałam w twarz Skorpiona. Poczułam jak nos łamie się pod naciskiem i impetem mojego uderzenia. Gdy zabrałam dłoń, moje palce były we krwi. Przyjrzałam się im, a później Ash'owi. Złapał się za nos. Wcale mu się nie dziwię, wiedziałam co to znaczy mieć go złamanego. Opuściłam rękę i warknęłam tylko :
- Należało ci się.
Odwróciłam się i podeszłam w stronę rogu pomieszczenia. Wzięłam stamtąd zapalniczkę i ruszyłam w stronę Samanty.
<Samanta ? Esmeralda nie wytrzymała ._. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz