-Nie!-zaprzeczyłam-Nie możesz jechać!
- Niby czemu?-zapytał-Czyżbyś się czegoś bała?
- Nie po prostu..awr..-zaczęłam-Ja muszę wyjechać..
- Czyli najnormalniej w świecie chcesz uciec-powiedział. Odwróciłam się do niego twarzą.
- Zbyt wszystko upraszczasz-dodałam- dla ciebie to ucieczka a dla mnie czas na przemyślenie paru spraw.
- Nie możesz ich sobie przemyśleć tu w agencji?-zdenerwował się lekko.
- Nie,to zbyt skomplikowane..
-Myślisz,że nie zrozumiem?
- Nie!-zaprzeczyłam szybko-Ja..się w tym wszystkim gubię. Możemy porozmawiać kiedy indziej?
Widziałam,że chciał coś dodać. Aby nie wdawać się w kolejną rozmowę,podeszłam do stolika zabrałam broń i szybkim krokiem wyszłam ze strzelnicy z Lee u boku. Czułam się jak w jakimś amerykańskim horrorze gdzie prześladowca w każdej chwili może dopaść swoją ofiarę,a czas odgrywa najważniejszą rolę. Wiem,że porównanie Sebastiana do podłego prześladowcy było zbyt brutalne,jednak zła niezbyt często trzeźwo myślę. Szybko doszłam do pokoju i otworzyłam szafę. Robiąc to czułam się jak poszukiwany morderca,ale szybko przejrzałam co w niej jest. Nic nie okazało mi się przydatne. Poszłam do łazienki po torbę. Zatrzymałam się w przed lustrem.
- Sebastian miał racje,jestem tchórzem i kłamcą-powiedziałam sama do siebie. Nie mogłam znieść własnego widok. Z impetem uderzyłam pięścią w lustro zbijając je. Zaklęłam w myślach kiedy pojawiły się czerwone stróżki krwi Szybko zabandażowałam prowizorycznie rękę kawałkiem bluzki leżącej przy wannie. Włożyłam broń do torby,razem z Lee wyszłam z pokoju. Przeszłam kilka kroków i..wróciłam. Znalazłam kartkę,na której napisałam kilka słów. Podkreślając by nikt nie chciał mnie szukać. Bo wrócę .kiedyś na pewno. Położyłam list pożegnalny na łóżku i wyszłam,tym razem na dobre.
Przemykałam się między korytarzami,nie chciałam aby ktokolwiek mnie raz zobaczył,a zwłaszcza pewna osoba. Lee szła kilka merów za mną,czujnie rozglądając się. Teraz naprawdę czułam się jak morderca poszukiwany listem gończym.-Wszystko będzie dobrze-uspakajałam się w myślach. Choć prawdą było to,że nic nie będzie dobrze.
Kiedy minęłam drzwi do agencji odetchnęłam z ulgą. Ruszyłam na wschód,mając nadzieję,że nikt mnie nie znajdzie. Nie teraz.
<Sebastian? Nie najlepsze wiem :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz