Gdy zagłębiłem się w pogrążoną w mroku alejkę dobiegły mnie słabe odgłosy rozmowy. Nie potrafiłem rozróżnić słów, ale sam ton mnie zaniepokoił.
Przyśpieszyłem krok i chwilę później zobaczyłem niebiesko włosom dziewczynę, której nożem wygrażał stary, brodaty facet.
Przyśpieszyłem krok i chwilę później zobaczyłem niebiesko włosom dziewczynę, której nożem wygrażał stary, brodaty facet.
-Hej!-krzyknąłem.- Zostaw ją!
Mężczyzna zerknął na mnie i niepewnie się cofnął.
-Nie twoja sprawa- warknął zerkając to na mnie, to na dziewczynę.
-Owszem, moja- zaprzeczyłem.
-Spadaj stąd!- zawołała Osai mierząc mnie wściekłym spojrzeniem.- Sama sobie poradzę!
-Już to widz e- prychnąłem zbliżając się.
-Nie podchodź bo ją zabiję!- zagroził mężczyzna wymachując nożem niebezpiecznie blisko szyi dziewczyny.
-Dobra, dobra- odparłem unosząc ręce.- Spokojnie.
-Nie mów mi abym był spokojny!Oddawać kasę i biżuterię. Oboje. Szybko!- Facet kręcił się niespokojnie coraz bardziej zdenerwowany.
-Dobrze, dobrze- mówiłem powoli patrząc mu w oczy.
-Odejdź stąd!- kazała dziewczyna.
Czy ona zawsze jest tak uparta?
Całą ta sytuacja zaczynała powoli mnie nużyć. Postanowiłem jednak dać temu złodziejaszkowi jeszcze jedna szansę.
-Słuchaj, koleś. Albo odejdziesz stad sam, albo zgarnie cię policja.
-Nie gadaj tyle, tylko wyskakuj z kosztowności!
Cóż, chyba nie zechce się poddać..
Siłą umyłu wytrąciłem mu nóż z ręki. Zdezorientowany facet nie zauważył zbliżającej się pięści. Chwile później leżał na ziemi rozciągnięty na plecach. Nad nim stała Osai rozcierająca prawą pieść.
<Osai?>
Mężczyzna zerknął na mnie i niepewnie się cofnął.
-Nie twoja sprawa- warknął zerkając to na mnie, to na dziewczynę.
-Owszem, moja- zaprzeczyłem.
-Spadaj stąd!- zawołała Osai mierząc mnie wściekłym spojrzeniem.- Sama sobie poradzę!
-Już to widz e- prychnąłem zbliżając się.
-Nie podchodź bo ją zabiję!- zagroził mężczyzna wymachując nożem niebezpiecznie blisko szyi dziewczyny.
-Dobra, dobra- odparłem unosząc ręce.- Spokojnie.
-Nie mów mi abym był spokojny!Oddawać kasę i biżuterię. Oboje. Szybko!- Facet kręcił się niespokojnie coraz bardziej zdenerwowany.
-Dobrze, dobrze- mówiłem powoli patrząc mu w oczy.
-Odejdź stąd!- kazała dziewczyna.
Czy ona zawsze jest tak uparta?
Całą ta sytuacja zaczynała powoli mnie nużyć. Postanowiłem jednak dać temu złodziejaszkowi jeszcze jedna szansę.
-Słuchaj, koleś. Albo odejdziesz stad sam, albo zgarnie cię policja.
-Nie gadaj tyle, tylko wyskakuj z kosztowności!
Cóż, chyba nie zechce się poddać..
Siłą umyłu wytrąciłem mu nóż z ręki. Zdezorientowany facet nie zauważył zbliżającej się pięści. Chwile później leżał na ziemi rozciągnięty na plecach. Nad nim stała Osai rozcierająca prawą pieść.
<Osai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz