piątek, 14 czerwca 2013

Uwaga!

Witam!
Z powodu zbliżających się wakacji i końca roku zdecydowałam zawiesić naszą działalność na czas nieokreślony. Przepraszam za wszystko.
Pozdrawiam!

roxette16

Od Mai


Byłam na sali treningowej. Strzelałam z łuku do tarczy, lecz nie przykładałam się do tego zbytnio. Niby uczyli nas wielu rzeczy, walki, panowania nad mocami i wiele innych... ale nie czułam się przez to lepiej. Nadal nie panowałam nad swoim życiem. Westchnęłam cicho i opuściłam łuk. Nagle usłyszałam szelest otwieranych drzwi windy. Ktoś wszedł do sali treningowej.

<Dokończy ktoś???

Od Mei- C.D. Naoto

- Czy naprawdę jesteś takim idiotą?- spytałam spokojnie.
Popatrzył na mnie, jakby urażony.
- O co ci chodzi? Ty naprawdę jesteś dziwna.- zauważył.
Podeszłam do niego, i podcięłam nogę. Upadł na ziemię.
- Nie uważam siebie za dziwną. Po prostu jestem inna, i tego nie ukrywam. To, że nie boję się pokazać, jaka jestem naprawdę, nie oznacza, że jestem dziwna.
- Nikt nie może być tak mroczny z natury.
Cóż, tu nie miał racji. 100 procentowej. Można być mrocznym z natury, tyle, że ja taka nie jestem.
- Może.
- Pamiętam, że mówiłaś mi, że się uśmiechałaś, i to wiele razy. Tak postępuje ktoś, kto "jest mroczny z natury"?
Popatrzyłam pusto przed siebie. Nie. Nie byłam taka z natury. Ale taka się stałam przez to, że straciłam najważniejszą osobę w swoim życiu. Moją kochaną siostrzyczkę. Tylko dzięki niej się uśmiechałam. 
- Tego nie wiem.- szepnęłam, i odeszłam.
< Naoto? Wybacz, brak weny>

czwartek, 13 czerwca 2013

Od Naoto- C.D. Mei

Poszedłem do lasu na terenie tego rezerwatu. i tak dalszej bariery nie mogłem przekroczyć. a lasu się nie bałem. zanuciłem sobie coś i zauważyłem że ktoś jest tu w pobliżu.
Znowu Mei.
-I znów się spotykamy-powiedziałem sucho.-chyba z pół godziny temu też cię widziałem.-dodałem
-na to wygląda. jakbyś czytał w myślach że tu jestem.
-no umiem czytać ale do twojej głowy za specjalnie to mi się nie śpieszyło zaglądać. bo mi się nie chce.
-leniwy jesteś
-być może. ale i tak tu ode mnie nie wymagają. nie chcę czegoś robić to nie nalegają. mam święty spokój.
-ok. no mnie czasem pytają....
-bywa.
-wracasz już czy jeszcze nie?-spytała
-posiedzę może coś wymyślę by wyjść z tej klatki.

[Mei?]

środa, 12 czerwca 2013

Kolejne ogłoszenie

Witam!
Na początku chciałabym przeprosić za swoją chwilową nieobecność, ale sądząc po mojej skrzynce pocztowej na howrse nie ubodła Was ona zbyt mocno..
Poza tym znów nawołuję- przysyłajcie opowiadania i nadrabiajcie zaległości! Jeśli nie wiesz co napisać zwróć się do mnie- pomogę z wielką przyjemnością. Zasypię Cie setkami rad i pomysłów jeśli będzie to konieczne. Ale napisz!
To na razie wszytko.
Pozdrawiam serdecznie!
roxette16,
już jedyna administratorka bloga...

niedziela, 9 czerwca 2013

Od Osai - C.D. Sebastiana

-lepiej się nie wtrącaj w moje życie....-burknęłam poprawiając włosy
-ej no co pomogłem - dodał trochę z irytacją 
-jak tam chcesz - powiedziałam szybko nagle zobaczyłam z góry jakiś cień 
-jeny oni nigdy nie przestaną - burknęłam pod nosem i jednym z moich shurikenów rzuciłam w górę 
-no i co to da ? - zapytał Sebastian 
-sekunda....-powiedziałam
-zrób krok w lewo- dodałam chłopak się przesuną i obok niego spadł gość z bronią w ręku.
-wracamy - machnęłam ręką zakładając rękawiczki i wyszłam na ulicę następnie pstrykłam palcami a przede mną pojawił się szybko motor a na nim Misty 
-wolniej się nie dało Misty ? - zaśmiałam się wskakując na motor
-jedziesz ?- powiedziałam zwracając się do Sebastiana 

<<Sebastian??>>

Od Sebastiana- C.D. Osai

Dziewczyna zostawiła mnie samego a sama ruszyła w stronę nieciekawie wyglądającego zaułka. Miałem zamiar odwrócić się i odejść, ale jakaś niewidzialna siła trzymała mnie w miejscu. Kilka minut później tknięty przeczuciem ruszyłem w ślad za "Koszmarkiem". Miałem niepokojące przeczucie, że jej ksywka ma sporo odzwierciedleń w jej prawdziwej naturze.
Gdy zagłębiłem się w pogrążoną w mroku alejkę dobiegły mnie słabe odgłosy rozmowy. Nie potrafiłem rozróżnić słów, ale sam ton mnie zaniepokoił.
Przyśpieszyłem krok i chwilę później zobaczyłem niebiesko włosom dziewczynę, której nożem wygrażał stary, brodaty facet.
-Hej!-krzyknąłem.- Zostaw ją!
Mężczyzna zerknął na mnie i niepewnie się cofnął.
-Nie twoja sprawa- warknął zerkając to na mnie, to na dziewczynę.
-Owszem, moja- zaprzeczyłem.
-Spadaj stąd!- zawołała Osai mierząc mnie wściekłym spojrzeniem.- Sama sobie poradzę!
-Już to widz e- prychnąłem zbliżając się.
-Nie podchodź bo ją zabiję!- zagroził mężczyzna wymachując nożem niebezpiecznie blisko szyi dziewczyny.
-Dobra, dobra- odparłem unosząc ręce.- Spokojnie.
-Nie mów mi abym był spokojny!Oddawać kasę i biżuterię. Oboje. Szybko!- Facet kręcił się niespokojnie coraz bardziej zdenerwowany.
-Dobrze, dobrze- mówiłem powoli patrząc mu w oczy.
-Odejdź stąd!- kazała dziewczyna.
Czy ona zawsze jest tak uparta?
Całą ta sytuacja zaczynała powoli mnie nużyć. Postanowiłem jednak dać temu złodziejaszkowi jeszcze jedna szansę.
-Słuchaj, koleś. Albo odejdziesz stad sam, albo zgarnie cię policja.
-Nie gadaj tyle, tylko wyskakuj z kosztowności!
Cóż, chyba nie zechce się poddać..
Siłą umyłu wytrąciłem mu nóż z ręki. Zdezorientowany facet nie zauważył zbliżającej się pięści. Chwile później leżał na ziemi rozciągnięty na plecach. Nad nim stała Osai rozcierająca prawą pieść.

<Osai?>

Od Shayery- C.D. Sebastiana

Siedziałam na stacji metra przeglądając starą gazetę plotkarską. Jednak nie było mi dane w spokoju czekać na kuzyna. W pewnym momencie Lee podniosła głowę i delikatnie warknęła.-Kogo licho niesie?!-pomyślałam podnosząc głowę. Na widok zbliżającego się Sebastiana dosłownie oniemiałam. Zaczęłam nerwowo się rozglądać.-Gdzieś tu musi być przydatnego. Wtedy mnie olśniło, choć obiecałam sobie nie używać swoich mocy delikatnie "wpłynęłam" na jego podświadomość. Starałam się by wszystko co widział przez ostatnie parę godzin zdało mu się snem.
- Wiem,że mnie za to znienawidzisz,ale muszę coś załatwić-powiedziałam-Wróce za jakiś czas.
Z ciężkim sercem odeszłam trochę dalej,po chwili przyszedł mój kuzyn.
-Rola superbohaterki nie wypaliła?-zapytał.
- Tsaaa..-mruknęłam.-A możemy się streszczać bo..
- Cała ty,zawsze masz coś na głowie-Nate uśmiechnął się zawadiacko i tak jak w dzieciństwie zmierzwił mi włosy ręką.
- Ej,przestań.-odsunęłam się na bezpieczną odległość-Nie zapominaj ,że mogę cię wysłać do kostnicy.
Po chwili sprzeczek ruszyliśmy w stronę "Podziemia" czyli ludzkim językiem podziemnego magazynu na obrzeżach miasta.
- Jak widzę Lee nadal w formie-zaczął"od niechcenia" mój kuzyn
- Jakoś się trzyma-odparłam-A co tam u Roxanne?
I to był strzał w dziesiątkę,czarnowłosy chłopak zatrzymał się i spuścił głowę.
-Misja w Indiach się nie udała...
-Nie! To niemożliwe ! Roxanne nie mogła tak zginąć!-zaprzeczyłam
- Ale zginęła!-rzucił zdenerwowany.
- To już dobrze,wszystko się ułoży zobaczysz-starałam się,go pocieszyć.
-Nic sie nie ułoży Shayera. To koniec..-mruknął
- Wybacz mi Nate,nie chciałam tego robić..-nim skończyłam mówić zaczęłam tworzyć iluzję najpiękniejszego miejsca na świecie-Japoni. Drzewa wiśnii,piękne krajobrazy wschodzącego słońca,spokój,cisza i piękno. 
- Dobra rozumiem-dobiegł mnie głos kuzyna-Ześwirowałem
- Tak troszeczkę.-odparłam i zakończyłam złudzenie.
*****************************************************************************
Zachodzące słońce barwiło niebo na czerwono.
- Nie idziesz na "łowy"?-zapytałam Nate'a siedząc na jedynym oknie w "Podziemiu".
- Nie dzisiaj sobie odpuszcze-i znów powrócił do konstruowała kolejnego gadżetu.
- A co z Nixi?-musiałam zadać to pytanie.
-Odeszła niecałe półroku po tobie..-słyszałam jak głos mu się łamał.
- Ale nie zrezygnowała z "tego"?
- Shay ona pomaga mafii Satsugai-czarne oczy chłopaka zatrzymały się na mnie z wściekłością,ale i litością.
- To gdzie jest Neru i James?
- Pewnie gryzą glebę.-widząc wyraźny grymas niezrozumienia na mojej twarzy kontynuował wyjaśnienia-Zabili ich ma misji.
Po tych słowach w przestronnym pomieszczeniu zapanowała cisza,choć słowa 'zabili ich' odbijały się echem od pustych metalowych szaf,szafek,komód. Nie mogłam uwierzyć,że jednak decyzja którą podjęłam kilka lat temu dla ratowania grupy mojego kuzyna ,ją zniszczyła.
Zerwałam się z okna i ruszyłam schodami na powierzchnię. Jednak po chwili poczułam dotkliwe porażenie prądem.
- No co nie mogę tu siedzieć bezczynnie!!?-rzuciłam zdenerwowana do kuzyna.
-Potrzebujemy planu jeżeli chcemy ich zniszczyć,albo chociaż się zemścić-odparł. Po chwili rozpoczęła się burza mózgów,w której brali też udział Lee i Starskryper.

<Sebastianie na ostateczne rozwiązanie musisz trochę poczekać bo mam w zadażu część 2,po prostu ciąg dalszy nastąpi;p>

Od Osai - C.D. Sebastiana

-no raczej - dodałam a futrzak zeskoczył z moich ramion i pobiegł w stronę chłopaka nie miałam wyboru i dalej żując gumę podeszłam do niego i schylając się wzięłam Misty 
-radze ci wracać za niedługo się ściemni - uśmiechnęłam się szyderczo i ruszyłam w stronę ciemnego zaułka.A misty jak zwykle gdzieś znikła kiedy tak stałam oparta o ścianę i coś tam pisałam podszedł do mnie jakiś gość z podbitym okiem 
-witaj panienko - zaśmiał się i chwycił mnie za ramię szybko podskoczyłam omijaąc go i wykręciłam mu rękę 
-uważaj bo zaraz podbiję ci drugie - burknęłam 
-bez nerwów - powiedział szybko wyciągając nóż 
-myślisz że mi to coś robi ? - dodałam kiedy ktoś walnął mnie w głowę od tyłu i upadłam 

<<Sebastian?? co zrobisz ??>>

sobota, 8 czerwca 2013

Krótkie Info, które nikogo nie zainteresuje i tak.

Chodzi o to, że ja nie będę mógł do końca roku szkolnego(29 czerwiec) prowadzić tego bloga, z resztą... Nikt i tak nic do mnie nie wysyła, więc kogo to będzie obchodzić? No może to będzie obchodzić roxette, chociaż i tak nie wiem dlaczego. Powód? Mógłbym się wywinąć tym, że mam dużo nauki, ale bym tym skłamał. Mówiąc w wielkim skrócie, muszę się ograniczyć do prowadzenia do końca roku szkolnego dwóch blogów. Dlaczego? Nudzi mnie powoli prowadzenie większej ilości blogów, ponieważ chyba mój nick na howrse odstrasza ludzi od wysyłania do mnie wiadomości. Więc to by było chyba na tyle. Wiem, że to nikogo nie interesuje i tak, więc nie wiem po co to w ogóle pisze. Pomyślałem sobie, że warto chyba was poinformować o moim istnieniu, mimo iż roxette, to już robiła ze trzy, może cztery razy. Ale pewnie. Miejcie mnie centralnie w dupie. I tak jestem kolejnym człowiekiem z problemami, próbującym oderwać się od rzeczywistości za pomocą internetu. 


~Sayonara R.I.P

Od Sebastiana- C.D. Osai

Szedłem miarowym krokiem do windy-miałem zamiar iść do sali treningowej; kiedy przed sobą zobaczyłem dziewczynę. To co ją wyróżniało spośród innych przedstawicielek płci pięknej to niebieskie włosy- zebrane w koński ogon podskakiwały raźno z każdym jej krokiem.
Dziewczyna musiała zorientować się, ze ja obserwuję, bo odwróciła się i rzuciła nieco zaczepnym tonem:
-Cześć.
-Cześć. Jesteś nowa?- spytałem zrównując się z nią.
-Tak- mruknęła patrząc przed siebie. 
Wykorzystując jej nieuwagę przyjrzałem się jej. Miała na sobie dość wyzywający strój- obcisły i sporo odsłaniający. Poza tym była cała w siniakach i drobnych rankach. Na lewym ramieniu miała kolorowy tatuaż "PandaHero".
-Jak się nazywasz?
-Osai. Ale możesz mówić do mnie Koszmar- dodała po chwili zastanowienia.
O mało nie wybuchnąłem śmiechem. Koszmar? Dobre.
-Sebastian- przedstawiłem się.
-Od dawna tu jesteś?
-Prawie miesiąc.
-Wytrzymałeś?- spytała mierząc mnie błękitnym spojrzeniem spod różowego daszka.
-Nie jest tak źle- odpowiedziałem z uśmiechem.- Luksus w zamian za umiejętności. A właśnie.. Jakie są twoje zdolności?
-Władam śmiercią i lodem.
Teraz to ja otwarcie się jej przyjrzałem.
-To znaczy?
-Mogłabym cie zabić lub zamrozić.
-Interesujące- mruknąłem tylko.
-A ty?
-Telekineza. Wiesz, poruszanie przedmiotami siła umysłu i..
-Wiem co to jest- ucięła.- Może nie wyglądam, ale tępa nie jestem.
-Ty to powiedziałaś, nie ja- odparłem z uśmieszkiem.
<Osai? A może raczej...Koszmarku?>

Od Mei- C.D. Naoto

Popatrzyłam jak odchodzi. Westchnęłam, i weszłam do swojego pokoju.
' Przykro mi z powodu twojej rodziny...'? Błagam. Każdy tak mówi, ale i tak mają to wszystko w nosie. Najczęściej osoby, które znają moją historię, nie chcą mieć ze mną niczego wspólnego. Jakbym odziedziczyła chorobę psychiczną od matki.
Siedziałam kilka minut w spokoju, aż usłyszałam pukanie u drzwi. Otworzyłam. Oczywiście, spokój musiała zakłócać Rostena.
- Wszystko w porządku?- spytała z uśmiechem.
Popatrzyłam na nią.
- Tak.- odparłam zimnym tonem.
- Jak tam wycieczka z Naoto?
- Za dużo rozmawia...- szepnęłam.- Ale może być.
Uśmiechnęła się.
- Wiedziałam, że się polubicie.- zaśmiała się, klepiąc mnie po plecach.
- Mhm, taa.- szepnęłam rozgoryczona jej słowami.- Chciałam porysować.
- Ach, dobrze.- uśmiechnęła się, i sobie poszła.
Szybko wzięłam szkicownik, i namalowałam jakieś coś. Zajęło mi to może 20 minut. Moje nogi zdrętwiały, od ciągłego siedzenia. Wstałam więc z kanapy, i wyszłam się przewietrzyć.
< Naoto? Może by się spotkali?xD >

Od Osai

Nudziłam się w pokoju więc wyszłam na pole chodziłam tak sobie po parku i w końcu zaczęło mi się nudzić jeszcze bardziej więc zagwizdałam a na moim ramieniu pojawiła się Misty 
-dłużej się nie dało ? - zaśmiałam się 
-mrrrr.....-powiedział futrzak i zaczął się we mnie wtulać .
kiedy zamnął pojawił się jakiś cień odwróciłam się i to był jakiś chłopak
-cześć - powiedziałam trochę z irytacją

<<Kto dokończy??>>

Od Astrid

-Widać gość nie rozumie po naszemu- burknęłam
-ej a gdzie sie podział........nieważne - dodałam rozglądając się 
-"wracam do siebie"-pomyślałam do siebie i ruszyłam poprawiając zmoczone włosy byłam pod bramą stała Samanta 
-co ci się stało ? - zapytała 
-zapomnij - burknęłam przechodząc wściekła dalej kiedy tak szłam zaczęłam wykręcać włosy kiedy wpadłam na jakiegoś chłopaka 
-sora...-powiedziałam wściekłym tonem i ruszyłam dalej

<<Kto dokończy??>>

Od Esmeraldy do Michaela

Była 20:23. Szłam ulicą, wkraczając w wielkie kałuże na podłożu. Na szczęście glany nie tak łatwo przemakały, więc miałam wielką ochronę. Włożyłam ręce do kieszeni, aby ogrzać ręce. Mimo to, że było lato, to wiał lekki, zimny wiatr. Westchnęłam zrezygnowana, gdy podszedł do mnie kolejny typowy ''żul''. 
- Pani kierowniczko... Ma Pani jakieś drobniaczki? - zaczął. 
Wyjęłam z kieszeni papierowy banknot. 
- Masz. - wcisnęłam mu do ręki. - Idź kup sobie piwo albo flaszkę. 
Ten z wielkim uśmiechem, składającym się z ośmiu zębów, poszedł w stronę najbliższego sklepu. Zaśmiałam się cicho i znów schowałam ręce do kieszeni. Zaciągnęłam na głowę kaptur i wbiłam wzrok w ziemię. Miałam na sobie glany, czarne, obcisłe rurki, białą bokserkę i granatową bluzę z napisem ''Hug?''. Ostatnia część ubioru zalegała w mojej szafie tylko dlatego, że była wciągana, wygodna i ciepła. A także łatwo się w niej uciekało lub okładało jakiegoś członka gangu. Skręciłam w ciemną uliczkę. Było ciemno, a jedynym źródłem światła były dwie lampy, dające bardzo mało światła. Gdy coraz bardziej oddalałam się od głównej ulicy, nastawała coraz większa cisza. W końcu dało się słyszeć stłumiony dźwięk samochodów i plusk, który wywołany był wejściem w kałuże. Nagle zauważyłam kątem oka, że coś przebiega obok mnie. Zignorowałam to, ale stałam się jeszcze bardziej czujna. Cień zniknął. Uspokoiłam się, ale nie na długo. Z prostopadłej uliczki wypadł owy ''cień'' i wpadł na mnie. Przygwoździł mnie do ściany, gdyż byłam niebezpiecznie blisko niej. 
- Poj*bało cię?! - warknęłam na niego. 
Widziałam, że to chłopak. Był wyższy ode mnie, dobrze zbudowany i przede wszystkim - silny. Mojej twarzy nie było widać, bo zasłaniał ją kaptur, ale nagle... zsunął się z moich włosów. Chłopak poparzył na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami. 
- Co się tak gapisz? Spodobałam ci się czy co? - warknęłam. 

<Michael? XD Na przywitanie w tarczy XD>

Od Esmeraldy- C.D. Samanty

 - Wiesz co? Chyba staniesz się moją osobistą terapeutką. - zaśmiałam się. - Tak, chodźmy. 
Wyszłyśmy z łazienki i zaczęłyśmy iść korytarzem. W pewnej chwili minął nas Skorpion w towarzystwie Crypic'a. Wyszczerzyłam się do nich jak głupia, bo chciałam zrobić Ash'owi na złość. Żyły na jego szyi się pogrubiły i wyraźnie było je widać. Zacisnął mocno pięści i zęby. Cryptic obdarzył mnie tylko dość zimnym uśmiechem. Gdy nas minęli odwróciłam się i pstryknęłam palcami. Na plecach Skorpiona ukazała się wypalona litera ''F''. Mężczyzna nic nie poczuł. Zaśmiałam się cicho i odwróciłam w stronę Sam. Ta spojrzała na mnie z niesioną brwią. 
- No co? Wiem, że zabije mnie w brutalny sposób, wiem. - wyszczerzyłam się do niej. - I tak przyfajczyłam mu tylko kurtkę. Ma szczęście, że nie skórę. 

<Sam?>

piątek, 7 czerwca 2013

Od Kurumi- C.D. Graves'a

[...]
- Piromanka? - uniosłam brew, a kąciki mych ust uniosły się we wręcz rozbawionym uśmiechu.
- No nic...nasze zadanie chyba odbębnione, nie? - spojrzałam na Samantę.
- Nie obraźcie się, ale mam ochotę się trochę rozerwać zaśmiałam się i zasalutowałam im jedną ręką, po czym wtopiłam się w mrok. 
Pojawiłam się dopiero na dachu naszej kwatery. Podeszłam do krawędzi i spojrzałam w dół. Wszystko z tej wysokości wydawało się takie malutkie, że aż śmieszne. Toteż zaśmiałam się i z gracją, spokojnie zaczęłam balansować sobie po krawędzi. Obserwując widoki się stąd rozciągające. W pewnej chwili niespodziewanie usłyszałam coś i kątem oka zobaczyłam jakiś ruch za swymi plecami, na dachu. Wyczułam również czyjąś obecność. Przymknęłam oczy. Obecność nieznajomej dla mnie osoby. 

<Czy jakaś osóbka ma ochotę dokończyć? :3>

Od Naoto- C.D. Mei

-nie wiedziałem-odparłem-ale ekstra jest to drugie oko. nie wiem co powiedzieć. przykro mi z powodu twojej rodziny....
-Odprowadzić Cię do pokoju?-zapytałem.
-dobrze-zgodziła się
Szlismy w milczeniu. żadne z nas nie chciało jakos rozmawiać.
Trochę dziwna dziewczyna, ale było coś, co mnie do niej przyciągnęło.
Przystanęliśmy pod drzwiami jej pokoju.
-no to... do zobaczenia-powiedziałem. już miałem iść ale Mei mnie zatrzymała.
-Naoto..
-tak?-spytałem czekając co odpowie
-dziękuję za oprowadzenie i zrozumienie mojej historii-powiedziała- Arigatou.
-nie ma za co... zawsze do usług-skłoniłem się komicznie i odszedłem

[Mei? sorki nie wiedziałam co pisać]

Przyszły agent- Michael NightMare




Imię: Michael 
Nazwisko: NightMare
Pseudonim: Mike
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
Charakter: Tajemniczy, leniwy, nadopiekuńczy wobec siostry. 
*Wobec dziewczyn: szarmancki, miły, ułożony. Jednym słowem: Lubi zarywać do dziewczyn x3
Hobby: Motoryzacja, gra na gitarze, uwodzenie dziewczyn.
Moce: Kontrolowanie żywiołu powietrza. Kontroluje wszystko związane z powietrzem, a gdy Bóg Wiatru użyczy mu siły, może zmienić się w wilka.
Rodzina: Siostra Chanell
Historia: Urodził się w wielkim mieście. Miał wielu przyjaciół, jednak próbując powstrzymać ogień spowodowany przez jego siostrę, odkrył swoje zdolności. Opuścił przyjacieli i przybył tutaj.
Opis postaci: Wysoki blondyn z niebieskimi oczami. Dobrze zbudowany, szybki, zwinny, i silny. Kiedyś brał udział w walkach ulicznych, przez co jest bardzo wytrzymały. 
Partner: "A utrzymasz przy sobie uwodziciela?"
Ulubiona broń: X; X
Pupil: ---
Inne zdjęcia: Jako wilk.
Upomnienia: 0
Właściciel: XnatkaX

Od Samanty- C.D. Esmeraldy

-Tak. Gdybym była chłopakiem chciałabym mieć taką dziewczynę jak ty: inteligentną, zabawną, buntowniczą, silną, odważną i niezależną; mająca niezwykłe zdolności. A w dodatku piękną.
-Nie jestem piękna- burknęła.
-Bynajmniej. Po prostu oceniasz siebie w złych kryteriach.
-A jakie są te właściwe?
-Mnie się nie pytaj- odparłam z uśmiechem.- Nie jestem chłopakiem i w tych sprawach nie mam zielonego pojęcia.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
-To co? Jeśli poprawiłam ci humor możemy iść.
<Esme?>

Od Esmeraldy- C.D. Samanty

- Ujmę to tak... Jeśli byś była chłopakiem, to chciałabyś taką dziewczynę jak ja? - uniosłam brew ku górze. - Zbyt często się biję, prawie zawsze mam coś potłuczone lub wybite. Mam na pieńku z kilkoma gangami, które z chęcią mnie zabiją. Zbyt szybko się denerwuje, jestem impulsywna i za każdym razem przypalam coś wokół siebie. Zdarzały się przypadki, że paliłam ubrania na ludziach, nakładałam ogień na ich ręce, nogi. Większość z nich jest oszpeconych przeze mnie... Nie ubieram się wyzywająco i nie jestem czuła. Oszpeciłam się, według chłopaków, poprzez Smiley'a i tatuaże. Chcesz więcej powodów, czemu go nie mam? Mam jeszcze całą listę. - powiedziałam.
Wyjęłam z kieszeni zapalniczkę i ją ''odpaliłam''. Pstryknęłam palcami. Moja wewnętrzna strona dłoni pokryła się ogniem. Patrzyłam się na niego pustym wzrokiem.

<Sam?>

Kolejna członkini- Chanell NightMare



Imię: Chanell
Nazwisko: NightMare
Pseudonim: LazyKatt, Kacia
Płeć: Kobieta
Wiek: 18
Charakter: Wredna, cyniczna, chamska ,arogancka ,uparta, jednak mimo wszystko czasem potrafi być miła i opiekuńcza. Strasznie humorzasta. Raz potrafi być wesoła, a pięć minut później mieć ochotę podpalić cały świat.
Hobby: Muzyka
Moce: Panowanie nad żywiołem Ognia - Potrafi podpalić wszystko do okoła niej. Tworzy kule i tarcze z ognia, a nawet broń.
Rodzina: Brat Michael
Historia: W skrócie: Urodziła się w wielkim mieście, wpadła w złe towarzystwo, zakochała się, on ją zranił. Instynktem podpaliła całe miasto dowiadując się o swoich zdolnościach.
Opis postaci: Długie różowe włosy, niebieskie oczy. Dość wysoka, około 170cm. Chodzi płynnie, a jeśli jest zmuszona biec robi to szybko i zwinnie.
Partner: Chciałaby.
Ulubiona broń: X; X
Pupil: Nie.
Inne zdjęcia: XX; X
Upomnienia: 0
Właściciel: XnatkaX

Od Samanty- C.D. Esmeraldy

Zdębiałam momentalnie.
-Hm...Czemu tak myślisz?-zapytałam.
-Co? Że nie chce mi się tu siedzieć?
-Nie. Że mam chłopaka.
Wzruszyła ramionami.
-A czy jest w tym coś dziwnego?
Nie. Przynajmniej dla zwykłych dziewczyn, takich jak Esme. Ja nie jestem zwykła. Nie po tym co przeżyłam z ojcem. Po czymś takim nikt nie byłby w stanie normalnie funkcjonować.
-Nie. Nie ma- odpowiedziałam.
-A więc masz chłopaka?-zapyta ponownie.
-Nie mam.
-Szkoda- mruknęła idąc do wyjścia.
-A ty?- dopadłam ja przy drzwiach.- Masz chłopaka?
-Ja?- była wyraźnie rozbawiona.- Skąd.
-Czemu?-dopytywałam się.
-Tak po prostu...
Ta odpowiedź mnie nie zadowoliła.
-Czekam.
-Na co?- spytała patrząc na mnie z niewinną miną.
-Esme, nie udawaj. Czemu nie masz chłopaka?
<Esme?>

Od Esmeraldy- C.D. Samanty

- Ale jak wspomniałam, lubię wkurwiać ludzi. - wyszczerzyłam się do niej. - Chodź mój ty telepato. - zaśmiałam się. 
Spojrzałam tylko w lustro i zaklęłam pod nosem. Porównując mnie i Sam... Wyglądałam o wiele groźniej i... łobuzersko? Tatuaż na szyi, rozwalona warga i łuk brwiowy, kolczyk w wędzidełku, swój własny styl, kpiący uśmiech na twarzy. Sam była dziewczęca, delikatna, ładna i... na pewno chłopaki na nią lecieli. 
- Masz chłopaka? - zapytałam. - A poza tym... Chodź stąd. Nie chce mi się tu siedzieć. 

<Samanta?>

środa, 5 czerwca 2013

Asuka Katakura zostaje usunięty!


Asuka Katakura
Właściciel: oliwiab7
Powód: gracz usunął konto

Shayera się nie guzdra!

Cześć!
Shayera Faelivrin  nie zostaje w tyle za naszą drogą Astrid- i ona się poświeciła tworząc swoją propozycje hymnu. Bierzcie przykład z tych dwóch dziewczyn i również bierzcie się do pracy!

1.
Co dzień sumienie zżera mnie,myślę co jeszcze jest źle.
Unikam konfrontacji,mój strach zamienia się w lęk.
Coraz rzadziej patrzę prosto,
Niczym złota nić mój los zmienia się.
Jednak wierzę,że znajdę kiedyś miejsce swe.

Ref:
Lecz dziś trafię tam,
Gdzie ostatni promień dociera
Gdzie wrogość znika,zostaje sen
Przyszłość w lepszych barwach już widzę.
Codzienność zmienia się.

2.
 Inność codziennością staje się 
Gdy przechodzę przez ten próg.
Nic nie zmieni przeszłości mej,
Lecz przyszłość nadchodzi
Nadzieję daje mi.

Ref:
Lecz dziś trafię tam,
Gdzie ostatni promień dociera
Gdzie wrogość znika,zostaje sen
Przyszłość w lepszych barwach już widzę.
Codzienność zmienia się. 

3.
Już nie zacieram śladów swych.
Ta droga najlepsza
A Tarcza domem mym stała się.
Paranormalni drugą rodziną są.
Bo nadszedł już czas
Zachęcić chcę was.
Byśmy razem swą przyszłość stworzyli

wtorek, 4 czerwca 2013

Od Sebastiana- C.D. Shayery

Odczekałem chwilę po tym jak wyszła zanim znów załadowałem broń i ponownie ustawiłem się na swoim miejscu.
Po wystrzeleniu kilku serii, nadal poirytowany postanowiłem wrócić do pokoju.
Przez chwilę, gdy byłem jeszcze na korytarzu piątego piętra zastanawiałem się, czy nie zajrzeć do Shayery. szybko jednak odrzuciłem ten pomysł. Skoro chce mieć czas do zastanowienia się nad wszystkim- pomyślałem- to go dostanie.
Otworzyłem drzwi do swojego pokoju. Już w progu powitał mnie Laszlo.
-Witaj piesku-powiedziałem głaszcząc psa po czarnej sierści.-Chociaż ty się nade mną zlituj i nie przysparzaj mi kłopotów.
Laszlo jakby rozumiejąc i biorąc sobie do serca moje słowa spoważniał i zostawił mnie w spokoju.
Westchnąłem i rzuciłem się na łóżko. Mimo kłębiących się myśli i niepokoju szybko zasnąłem.


~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~

Obudziłem się czując na twarzy coś wilgotnego i śliskiego. Dobrych parę chwil zajęło mi rozeznanie się w sytuacji.
-Laszlo- krzyknąłem siadając gwałtownie.
Czarne, kudłate zwierzę opierało się przednimi łapami o brzeg łóżka. Z wywieszonym jęzorem merdało radośnie puszystym ogonem.
Z lekkim obrzydzeniem starłem z twarzy ślinę psa.
-Wredny kundel- mruknąłem przeciągając się.
Spojrzałem na budzik stojącym na szafce nocnej. Omal nie spadłem z łóżka, gdy zobaczyłem wyświetlające się na szarym ekranie cyferki.
Była jedenasta trzydzieści pięć.
-No..Trochę sobie pospałem...
Wstałem z łóżka. w lustrze mignęła mi moja osoba: pogniecione ubrania i zmęczony wygląd. W sumie nie dobiegało to za bardzo od stanu mojego umysłu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po szybkim prysznicu wyszedłem z pokoju. Miałem zamiar pojechać od razu do bufetu i coś przegryźć, ale, tak jak i wczoraj, moje plany runęły w gruzach.
Skręciłem w lewo od swojego pokoju i mijając kilka drzwi wreszcie zatrzymałem się przed jednym z pokoi.
Zapukałem lekko. Po kilku sekundach ciszy ponowiłem pukanie- tym razem o wiele głośniej.
-Shayera! Otwórz!- zawołałem do zamkniętych drzwi.-Chcę pogadać! Słyszysz?!
Zirytowany brakiem odpowiedzi chciałem zawrócić, ale tknięty nagłym niepokojem pchnąłem lekko drzwi. Ustąpiły bez oporu.
Przestąpiłem przez próg i rozejrzałem się po pokoju. Wyglądał tak jak i mój- podobne meble, wyposażenie. Mój wzrok przykuło lustro- było pęknięte, a między rysami dostrzegałem rdzaw ślady. Podszedłem tam i przy bliższym przyjrzeniu się plamom mój niepokój wzrósł- to była krew.
Gorączkowo rozejrzałem się po pokoju szukając wszelkich śladów czegoś niepokojącego. Nie znalazłem niczego. Oprócz kartki leżącej na łóżku.
Podniosłem kawałek papieru i rozłożyłem go ze z niecierpliwieniem. Z pośpiechu rozerwałem go na środku.
Przebiegłem treść wiadomości kilkakrotnie nie chcąc dopuścić do siebie jego znaczenia.
-Shayero, pożałujesz tego...- mruknąłem gniotąc list w dłoni.
Zacząłem się zastanawiać dokąd mogła pójść, ale po dłuższej chwili uświadomiłem sobie, ze samemu trudno było by  mi ja odnaleźć. Mógłbym zawiadomić agentów, ale...Nie ta możliwość odpada- pomyślałem. Ale inni Paranormalni mogli by pomóc- przemknęło.
Wybiegłem z pokoju Shayery. Dobiegłem do innych drzwi.
-Kto tam!- dobiegł mnie poirytowany głos gdy zacząłem dobijać się do pokoju.
-To ja. Musisz mi pomóc!- odkrzyknąłem.
-Chwila!
Po kilku minutach drzwi wreszcie się otworzyły. stanęła w nich ubrana w jeansy i granatowy podkoszulek czarnowłosa dziewczyna. Opara się o framugę i spojrzała na mnie z wyrzutem.
-O co chodzi? Módl się, aby było to coś ważnego, bo własnie próbuje odespać nocna misje- powiedziała tłumiąc ziewniecie.- Nie wiesz jak to jest, bo jeszcze nie zdążyłeś się przekonać, ale...
-Samanto- urwałem jej w pół zdania.- Shayera zniknęła.
-Pewnie poszła się przejść. Nie znam jej dobrze, ale z tego co wiem nie lubi siedzieć w jednym miejscu- stwierdziła ze wzruszeniem ramion. 
-Nie. Ona odeszła. Ode...Z Tarczy. 
Przyjrzała mi się uważnie. 
-Nie żartujesz?
-A czy wyglądam jakby mi się zbierało na żarty?- warknąłem.
-Nie, zdecydowanie nie- mruknęła.- ale nie musisz się na mnie wściekać. Uspokój się- nakazała. Na raz poczułem ogarniający mnie spokój...
 -Przestań.-Odskoczyłem od niej.- Nie używaj na mnie swoich mocy.
-Dobra, chciałam jedynie pomóc- odparła.-Zdenerwowanie niewiele ci pomorze.
-Przepraszam, ale po prostu jestem...
-Zdenerwowany?- spytała z kpiącym uśmiechem.
-Tak, zdenerwowany- westchnąłem teraz również poirytowany.- Możemy wrócić do zniknięcia Shayery?
-Jasne. Zawiadomiłeś agentów?
-Nie. I nawet mi tego nie proponuj- ostrzegłem.- Nie chce ich w to wplątywać.
-Czekaj? Dobrze zrozumiałam? Chcesz sam ją odnaleźć? Voglio to nie największe miasto, ale nie dasz rady jej sam znaleźć. Może nawet być już poza miastem. Kiedy zniknęła?
-Po pierwsze nie będę sam jej szukać. Ty mi pomożesz.- Uciszyłem ja machnięciem reki.- Po drugie- najprawdopodobniej wczoraj wieczorem. Ni jestem pewny. Zauważyłem jej znikniecie prze paroma minutami.
-W takim razie może być już wszędzie- stwierdziła. - Słuchaj, musimy zawiadomić agentów.-Ty,m razem to ona nie dała mi dojść do słowa.- Sami jej nie odnajdziemy. 
-Odnajdziemy- zapewniłem z przekonaniem, którego wcale nie czułem.
-Jak chcesz to zrobić?
-Jesteś telepatką, prawda? -spytałem.
-Tak, ale...Chyba nie myślisz,że dam radę ją odnaleźć?-spytała z niedowierzaniem i  z wrażenia aż cofnęła się o krok.- W Voglio jest tysiące ludzi. Nie wyczuję jej nawet je,li będę się starać...
-Nie ma innego wyjścia.-Spojrzałem na nią błagalnie.- Jesteś jedyna nadzieją.
-Agenci...- zaczęła.
-Nie mogę ich zawiadomić.
Zapadła chwila ciszy. Przez chwile czułem, ze szpera  mi w umyśle, ale nie zareagowałem, co sprawiło mi sporo trudu. 
-Niech będzie. Pomogę powiedziała zrezygnowana.- Która godzina?
-Po dziesiątej.
-Wspaniale. Noctourn mnie zabije- mruknęła.-No, ruszaj się. Idziemy- pogoniła mnie.
_________________________________________________________________________________

Gdy znaleźliśmy się poza Kwaterą Samanta kazała mi dać sobie chwilę. Dziewczyna usiadła na krawężniku; zamknęła oczy i trwała prawie w bezruchu. 
Po kilku minutach nie wytrzymałem i zapytałem zniecierpliwiony:
-I jak? znalazłaś ją?
-Tak...Jest...na stacji metra. Nie wpuszcza mnie do swojego umysłu, ale sądzę, ze chce wyjechać z miasta- powiedziała patrząc mi w oczy.
-Chodź.- Pociągnąłem ją w górę.- Pożyczymy sobie auto.

Znów znaleźliśmy się w Kwaterze. Zaprowadziłem, a raczej zaciągnąłem Samantę na pierwsze podziemne piętro. Wypożyczyliśmy jedno z ut  agencji. 
Jechaliśmy przez kwadrans. Podążałem za wskazówkami dziewczyny- mimo jej licznych propozycji nie chciałem ustąpić jej miejsca kierowcy. 

Gdy wreszcie dotarliśmy do metra zostawiłem dziewczynę przy samochodzie a sam pobiegłem szukać Shayerę. 
Kiedy zobaczyłem rudą głowę i niewielką sukę leżącą przy nogach swojej pani , sam nie wiedziałem czy czułem radość, czy złość.  Ruszyłem w kierunku krzesełek, gdzie nieświadoma mojej obecności dziewczyna przeglądała kolorowy magazyn.
<Shayero? Sam jestem ciekawy twojej reakcji >

Od Astrid- C.D. Samanty

Zaprowadził mnie do tego parku usiadłam na fontannie i wyjęłam kopertę 
-co to ? - zapytał podchodząc do mnie 
-nic co cię powinno interesować - burknęłam i usiadłam na drugim końcu fontanny a następnie otworzyłam kopertę wstałam kiedy nagle jakiś gość na mnie wpadł i popchnął a ja wpadłam do wody na szczęście Asuka złapał zdjęcie i kopertę szybko wyszłam przemoczona z wody
-oddawaj - powiedziałam cała czerwona-EJ TY KOLEŚ ! - krzyknęłam wściekła do gościa który mnie popchnął 

<<Jakiś koleś ??>>

Pierwszy hymn!

Witam!
Astrid Farron postanowiła zaryzykować i stworzyła pierwszy hymn.  Gratuluję pomysłu i wykonania!

1. Zaprowadź mnie do serca Tarczy 
tam właśnie tam spoczywa duch
czuwa nad nami dzień i noc a my 
wielbimy go wciąż

Ref: 
Trafię do serca 
Tarczy
Trafię do serca 
Tarczy 
każdy tam dba nad każdym
więc nie boje się i właśnie trafię tam 


2. Każdy z nas jest taki sam 
lecz każdy ma inną moc
lecz i ty nie jesteś sam 
kiedy ma się nas 
w grupie raźniej zawsze jest 
więc posłuchaj teraz mnie :

Ref:

Trafię do serca 

Tarczy
Trafię do serca 
Tarczy 
każdy tam dba nad każdym
więc nie boje się i właśnie trafię tam 

Od Samanty- C.D. Astrid

Przerwałam swoje poszukiwanie słysząc głos Astrid:
-Ej .... macie tu jakiś las ?
Spojrzałam na nią zdezorientowana.
-Hm..Czy Asuka nie miał cię czasem oprowadzić?
-Tak, ale najwyraźniej uznał, że to co poza tym budynkiem- zatoczyła demonstracyjnie ręką- już go nie dotyczy.
-W takim razie trzeba zmienić jego nastawienie w tej kwestii- mruknęłam ruszając w stronę windy.- Nadal jest na piątym?
-Tak, wam go zostawiłam.
Na wszelki wypadek sprawdziłam to. I owszem wyczułam jego obecność. Chyba zrezygnował z czekania na Astrid i z powrotem ruszył do swojego pokoju.
"Nawet o tym nie myśl"- przesłałam mu. Poczułam satysfakcje, gdy chłopak się zirytował wtargnięciem do swojego umysłu.- "Masz ją oprowadzić, pamiętasz?"
"Tak, pamiętam"- usłyszałam w odpowiedzi."I chciałem to zrobić, ale gdzieś uciekła."
"Bo ponoć nie chciałeś udzielić jej jakichś informacji. Zaraz ja do ciebie z powrotem dostarczę. Masz odpowiadać na każde jej pytanie. Rozumiesz? Każde."
"Jasne, jasne"-odparł w myślach z irytacją."Będę czekał"
Urwałam połączenie w chwili gdy winda własnie się zatrzymała.
-Wysiadamy- zakomenderowałam.
Ruszyłyśmy w stronę opierającego się o ścianę czarnowłosego chłopaka.
-Zdaje się, ze o coś się pytałaś?- zwrócił się do Astrid.
-Ooo..Od kiedy jesteś taki skory do udzielania informacji?- spytała z kpiną. 
-Astrid- napomniałam ją.
-Dobra- prychnęła.- Gdzie jest las?
-Nie ma tu żadnego w okolicy. Ale jest park.
-Hm..Ujdzie. Gzie go znajdę?
-Asuka z przyjemnością cię tam zaprowadzi, prawda?- zwróciłam bezlitosne spojrzenie na chłopaka. Byłam już mocno poirytowana- ostatnio mam masę spraw na głowie i w dodatku nikt się tym nie przejmuje.
-Dobra- wycedził.- Chodź.
Szatyn ruszył do windy, a białowłosa podreptała za nim uśmiechając się wesoło. 
Miałam nadzieje, że będą dobrze się razem bawić.

<Astrid, Asuka?>

Od Astrid - C.D. Samanty

Ruszyłam więc za chłopakiem byłam trochu ciekawa tego nowego miejsca po oprowadzeniu podziękowałam i ruszyłam w stronę parku zatrzymałam się i pobiegłam za nim 
-ej a macie tu gdzieś w pobliżu jakiś las ? - zapytałam szybko pojawiając się przed nim
-nie wiem - odpowiedział
-trudno zapytam Samante - powiedziałam szybko i ruszyłam po chwili stanęłam 
-co jest ? - zapytał 
-no ten....eeee......w którą do centrum - wykrztusiłam a on pokazał palecem lewą stronę
-dzięki - powiedziałam i szybko pobiegłam.Na końcu dotarłam do samanty która szperała akurat w dokumentach
-ej .... macie tu jakiś las ? - zapytałam szybko 

<<Samanta??>>

Konkurs- "Bloggerski Hymn"

Witam!
Ostatnio zadręczam Was samymi problemami, zakazami i nakazami. Teraz chcę to zmienić i wynagrodzić Wam szkodę. Jak? Otóż razem z R.I.P'em postanowiliśmy zorganizować konkurs. Będzie on polegał na stworzeniu hymnu dla agencji Tarcza.
Mam nadzieję, ze pomysł się spodoba i wstąpi w Was duch walki. a co najważniejsze, że Wasze Muzy raczą użyczyć Nam wszystkim nieco natchnienia. Z pewnością nieco się ono przyda.
Co z tego  będziecie mieli?

Każdy kto weźmie udział w naszym małym konkursie oczyści sobie konto- jedno ostrzeżenie jakie dostał zostanie zneutralizowane. 
Poza tym na zwycięzców czekają:


  • za I miejsce:
-możliwość stworzenia czterech postaci i wprowadzenie kilku zmian w już obecnych członkach Paranormalnych; z moich prywatnych zasobów: konik morski

  • za II miejsce:
-możliwość dokonania ulepszeń w stworzonych już postaciach; konik morski

  • za III miejsce:
- możliwość stworzenia czterech postaci; konik morski

Mam nadzieję, że korzyści stworzenia kilku linijek wierszyka skłonią Was do działania.

Termin przysyłania prac : 20.06.13

Sposób w jaki zostaną wybrane najlepsze prace zostanie uzgodniony w późniejszym terminie.
Prace proszę przysyłać do mnie: roxette16 oraz do gracza R.I.P .

Pozdrawiam gorąco!

Sprawy administracyjne

Witam!
Mam tu dla Was mały prezencik: kilka postów, które jak moje niezliczone prace czekają na dokończenie. M,am nadzieję, ze inaczej niż ja, coś z tym zrobicie.

Od Mai- C.D. Matthew'a
Od Graves'a- C.D. Samanta( do Kurumi)
Od Jane- C.D. Naoto (do Allena)
Od Astrid- C.D. Asuki
Od Samanty- C.D. Robin
Od Sashy- C.D. Robin
Od Osai

Przypominam o zbliżającej się kontroli!!
Pozdrawiam!

Od Samanty- C.D. Astrid

Stałam przez chwilę przed jej drzwiami. Potem wzruszyłam ramionami i odeszła. Nie zdążyłam dojść do końca korytarz, gdy dobiegł mnie jej głos.
-Hej! A nie oprowadzisz mnie po budynku?!
Westchnęłam odwracając się.
-Niestety, ale ja nie mogę.- odpowiedziałam zgodnie z prawda.- Ale znam kogoś, kto może się tym zając.
Zawróciłam i zapukałam do pobliskiego pokoju. Po krótkiej ciszy zza drzwi dobiegł mnie stłumiony głos:
-Wejdź!
Nacisnęłam klamkę i przeszłam przez próg. 
-Cześć Asuka- przywitałam się z czarnowłosym chłopakiem siedzącym na łóżko.
-O, Samanta. Cześć odpowiedział .- Mogę w czymś pomóc?
-Tak. Mógłbyś oprowadzić nową po Kwaterze? Sama bym to zrobiła, ale mam mnóstwo spraw na głowie..
-Jasne. Nie ma sprawy. Gdzie ona jest?
-Czeka na koryta...
-Wcale nie. Jestem Astrid- dobiegło za mnie. Gdy obejrzałam się przez ramie zobaczyłam białą czuprynę.
-Asuka- przedstawił się właściciel pokoju.- Chyba przez pewien czas jesteś na mnie skazana- stwierdził z lekkim uśmiechem wstając z łóżka.- Od czego chciałabyś zacząć?
-Sama nie wiem...Sam zdecyduj.
-Świetnie- wtrąciłam się.- Pozwolicie, że już pójdę?
Za zgodą obojga wycofałam się z pokoju i ruszyłam do windy. 

<Asuka, Astrid?>

Od Samanty- C.D. Esmeraldy

-Daj spokój, Esme- powiedziałam kładąc rękę na jej ramieniu.- To Skorpion. Ponoć jeden z najlepszych agentów.- Uśmiechnęłam się kpiąco.- W każdym szuka sobie wroga. Nie jesteś taka wyjątkowa- spróbowałam zażartować.
Siedziałyśmy przez chwile w milczeniu.
-A tak przy okazji..- zaczęłam.- Chyba nie pogratulowałam ci jeszcze tego ciosu? Był obłędny.
Uśmiechnęła się psotnie.
-Serio? Chyba będę musiała powtórzyć to jeszcze raz.
Podniosłam się z ziemi. Przez chwilę poczułam lekkie zawroty w głowie i nawrót mdłości, ale szybko to opanowałam.
-Lepiej się z tym wstrzymaj, dopóki jego złość nie osłabnie- zaproponowałam. Podałam jej dłoń i pomogłam wstać.
-To może być trudniejsze niż myślisz- odpowiedziała 
-Cóż...Jeśli nawet nie uda ci się opanować to zawszę będę przy tobie gotowa cię wesprzeć.
-Przed chwilą wyzbywałaś się wnętrzności w mało przyjemny sposób, a teraz proponujesz mi wsparcie? Nie sądzisz, ze to ja teraz powinnam ci pomóc? 
-Wbrew pozorom jestem twarda. Poza tym nie lubię przyjmować rad innych.
-Chcesz uchodzić za samowystarczalną?
-Dotąd mi się to udawało. 
- Wszystko ma swój koniec- zauważyła.
Uniosłam lekko brew.
-Od kiedy sypiesz takimi mądrymi poradami?
-Od kiedy nie są mile widziane. Lubię wkurzać innych; to podnosi mnie na duchu.
-Hm.. w takim razie musisz ostatnio mieć wspaniałe samopoczucie- mruknęłam.
-Dzięki za docenienie moich starań. 
-Nie musisz za bardzo się wysilać- zakpiłam.

<Esme?>

Od Shayery- C.D. Sebastiana

-Nie!-zaprzeczyłam-Nie możesz jechać!
- Niby czemu?-zapytał-Czyżbyś się czegoś bała?
- Nie po prostu..awr..-zaczęłam-Ja muszę wyjechać..
- Czyli najnormalniej w świecie chcesz uciec-powiedział. Odwróciłam się do niego twarzą.
- Zbyt wszystko upraszczasz-dodałam- dla ciebie to ucieczka a dla mnie czas na przemyślenie paru spraw.
- Nie możesz ich sobie przemyśleć tu w agencji?-zdenerwował się lekko.
- Nie,to zbyt skomplikowane..
-Myślisz,że nie zrozumiem?
- Nie!-zaprzeczyłam szybko-Ja..się w tym wszystkim gubię. Możemy porozmawiać kiedy indziej?
Widziałam,że chciał coś dodać. Aby nie wdawać się w kolejną rozmowę,podeszłam do stolika zabrałam broń i szybkim krokiem wyszłam ze strzelnicy z Lee u boku. Czułam się jak w jakimś amerykańskim horrorze gdzie prześladowca w każdej chwili może dopaść swoją ofiarę,a czas odgrywa najważniejszą rolę. Wiem,że porównanie Sebastiana do podłego prześladowcy było zbyt brutalne,jednak zła niezbyt często trzeźwo myślę. Szybko doszłam do pokoju i otworzyłam szafę. Robiąc to czułam się jak poszukiwany morderca,ale szybko przejrzałam co w niej jest. Nic nie okazało mi się przydatne. Poszłam do łazienki po torbę. Zatrzymałam się w przed lustrem.
- Sebastian miał racje,jestem tchórzem i kłamcą-powiedziałam sama do siebie. Nie mogłam znieść własnego widok. Z impetem uderzyłam pięścią w lustro zbijając je. Zaklęłam w myślach kiedy pojawiły się czerwone stróżki krwi  Szybko zabandażowałam prowizorycznie rękę kawałkiem bluzki leżącej przy wannie. Włożyłam broń do torby,razem z Lee wyszłam z pokoju. Przeszłam kilka kroków i..wróciłam. Znalazłam kartkę,na której napisałam kilka słów. Podkreślając by nikt nie chciał mnie szukać. Bo wrócę .kiedyś na pewno. Położyłam list pożegnalny na łóżku i wyszłam,tym razem na dobre. 
Przemykałam się między korytarzami,nie chciałam aby ktokolwiek mnie raz zobaczył,a zwłaszcza pewna osoba. Lee szła kilka merów za mną,czujnie rozglądając się. Teraz naprawdę czułam się jak morderca poszukiwany listem gończym.-Wszystko będzie dobrze-uspakajałam się w myślach. Choć prawdą było to,że nic nie będzie dobrze. 
Kiedy minęłam drzwi do agencji odetchnęłam z ulgą. Ruszyłam na wschód,mając nadzieję,że nikt mnie nie znajdzie. Nie teraz.
<Sebastian? Nie najlepsze wiem :c>

poniedziałek, 3 czerwca 2013

UWAGA

Witam!
Ostatnio nieco się rozleniwiłam i zaniedbałam sprawy bloga. Ale nie bójcie się- do końca tygodnia wszystko załatwię. W tym sprawę opowiadań. Wyłapię wszystkich, którzy są mi zalegli. Radzę nadrobić wszelkie zaległości!
Pozdrawiam!

Od Astrid - C.D. Samanty

-niech będzie dołączę - powiedziałam od razu po wejściu wszyscy dalej się na mnie gapili
-no co....ej a pokaże mi kto gdzie mam pokój - dodałam chwili wychodząc
a za mną pobiegła Samanta 
-ja cię zaprowadzę - uśmiechnęła się
-ok...-dodałam i ruszyłam za nią
-czemu byłaś na cmentarzu ? - zapytała 
-nie mam ochoty o tym mówić może innym razem - dodałam 
-jak chcesz...to tutaj - odpowiedziała pokazując mi pokój 
-dzięki - powiedziałam szybko i weszłam 

<<Samanta??>>

Od Esmeraldy- C.D. Samanty

Na tą wiadomość schowałam zakrwawioną dłoń za siebie. Uśmiechnęłam się do niej. 
- Nie jest tak źle. - powiedziałam. - Teraz tylko czekam na to, aż ten przygłup się na mnie rzuci i spróbuje zabić. Ciekawe jak szybko spali się ta jego kurteczka. 
Uśmiechnęłam się kpiąco. Podeszłam do umywalki i umyłam ręce. 
- A tak w ogóle... Co to za koleś ? Wiem tylko jak się nazywa i wiem to, że ten idiota śledził mnie przez jakiś czas. Ostatnimi czasy włamał się do mojej rudery. Niech on dziękuje niebiosom, że nie miałam przy sobie zapalniczki, gdy łamałam mu nos. 
Wysuszyłam ręce i usiadłam obok Sam na ziemi. Oparłam głowę o zimne płytki na ścianie i westchnęłam. 
- Już narobiłam sobie wrogów. - wymamrotałam. 

<Samanta?>

Od Mei- C.D. Naoto

Nie za bardzo chciało mi się opowiadać tak długiej historii...
- Opowiem w wielkim skrócie- oznajmiłam cicho.- Kilkanaście lat temu zmarła moja siostra bliźniaczka. Moją matkę zamknęli w psychiatryku. Straciłam lewe oko.- wskazałam dłonią na zakryty oczodół.- Uciekłam z domu. Odkryłam moją nadnaturalną zdolność. Tarcza mnie odnalazła. Dużo razy namawiali mnie, żebym do nich dołączyła. Uciekałam od nich, ale w końcu zgodziłam się do nich dołączyć. Tyle z mojej "emocjonującej" historii.- odparłam.
Nie powiedziałam mu, że mnie i moją siostrę też rozdzielili. Że musiałyśmy spotykać się potajemnie. Że nawet nie oznajmili nam, że jesteśmy rodzeństwem. No bo... Po co?
- Jak to, straciłaś oko?
- Normalnie. Zamiast niego mam szklane.- zdjęłam opaskę.


- Tyle w temacie.- mruknęłam, zakładając opaskę z powrotem.
< Naoto?>

niedziela, 2 czerwca 2013

Od Samanty- C.D. Esmeraldy

-Esme!-zawołałam przerażona. Boże, co ta dziewczyna wyprawia?
Przed chwila przyłożyła agentowi, a teraz spokojnie zmierzała w moja stronę.
-Idziemy?- spytała bawiąc się zapalniczką.
-Ty mała jędzo- warknął Skorpion trzymając się za nos. Miał prawie całą twarz zakrwawioną. Na ten widok zebrało mi się na mdłości.-Pożałujesz tego.
Chłopak ruszył w nasza stronę, ale drogę zagrodził mu Cryptic.
-Przestań. Nie będzie tu już żadnych bójek- oznajmił.
-Zejdź mi z drogi, staruszku- wycedził Ash.
-Jeśli chcesz dorwać ja- blondyn wskazał dłonią do tyłu- musisz pokonać mnie.
Skorpion uśmiechnął się. Wyglądało to dosyć przerażająco.
-Czemu nie.
Natarł na mężczyznę, który jednak zrobił błyskawiczny unik, złapał go za prawe ramie i wykręcił mu rękę do tyłu. Następnie brutalnie przewalił go na podłogę twarzą do ziemi. Na koniec kucnął przy nim, nadal wykręcając mu rękę.
-Nauczysz się szacunku dla starszych, chłopcze, albo konsekwencje twoich czynów nie będą przyjemne.
Ash szarpnął się, ale nic to nie dało. 
Po kilku chwilach Cryptic puścił bruneta; wstał i otrzepał się z nieistniejącego kurzu. Chłopak również zerwał się z ziemi. Mierzył blondyna wściekłym wzrokiem, ale nie zaatakował.
-Brawo- zawołała Esme.- Jeszcze raz!
Została obdarzona kilkoma ostrymi spojrzeniami.
-Koniec widowiska. Rozejść się!- zawołał Noctourn.- Idź do Anieli. Niech się tobą zajmie- polecił Ash'owi. Ten go jednak zignorował i wyszedł z sali szybkim krokiem.
Noctourn westchnął zdegustowany. Po chwili spojrzał na mnie i Esmeraldę.
-Wy też stąd zjeżdżajcie. Nie ma tu nic dla was.
Odprawione jak niegrzeczne dzieci ruszyłyśmy do wyjścia.
-Musze do łazienki- oznajmiłam słabym głosem gdy już byłyśmy w windzie.
-Co?
-Łazienka. Szybko- rzuciłam słabo.
Oparłam się plecami o ścianę i osunęłam się na podłogę. Było mi słabo i niedobrze. Fala mdłości, która się pojawiła na widok krwi Ash'a nie znikła. 
Nie wiem na którym piętrze się zatrzymałyśmy. Kojarzyłam jednie, że z pomocą Esme doszłam do łazienki. Tam w ostatniej chwili dobiegłam do sedesu.

Po pięciu minutach torsje ustały, ale wciąż czułam ucisk w żołądku i nieprzyjemny posmak w ustach.
-Sam, jak się czujesz?- dobiegł mnie zatroskany głos Esmeraldy. Zaraz potem poczułam na czole jej chłodną dłoń.
-Zdecydowanie bywało lepiej- powiedziałam.
-To przeze mnie?- spytała po chwili.
-Co? Nie, skąd. Reakcja typowa dla mnie na widok krwi. Słabeusz ze mnie.

<Esme?>


sobota, 1 czerwca 2013

Od Samanty- C.D. Kiry

Uśmiechnęłam się wesoło.
-Na co masz ochotę? Sauna? Jacuzzi? Basen?  Jest też salon spa. Wybieraj.
Bez chwili wahania oznajmiła:

<Wybacz. Wiem, że krótkie, kiepskie itd., ale nie mam weny.>

Od Samanty- C.D. Astrid

Bez trudu znalazłam dziewczynę. Wyczułam jej obecność na starym cmentarzu. Pojechałam tam razem z Niną, Cryptic'em i Feliksem. Chociaż chciałam zostawić i ich. Wolałabym załatwić to sama.
Nigdy nie lubiłam cmentarzy. Nie, abym wierzyła w duchy, zombie czy inne brednie. Po prostu nie lubiłam tej atmosfery. Na każdym cmentarzu takiej samej.
Dziewczynę znalazłam przy jednym z grobów- starym, zniszczonym przez czas kamiennym nagrobkiem. Siedziała na ławce i wpatrywała się w nagrobek nieobecnym wzrokiem.
Dałam znać agentom, aby zostali z tyłu.
-Astrid.
-Szybko mnie znaleźliście- mruknęła nie odwracając się.
-Mamy swoje sposoby. Chciałabym, abyś z nami wróciła do agencji. Aby wszystko sobie wytłumaczyć i podjąć ostateczną decyzję.
-Ostateczną decyzję..- powtórzyła cicho.- To brzmi tak ponuro, prawda?
-Hm..Tak- potwierdziłam zbita z tropu.- To jak, jedziemy?
-Jedźcie. Dojadę później- powiedziała.
-Jesteś pewna? Wolałabym...
-Dojadę. Możesz mi zaufać.- Dopiero wtedy na mnie spojrzała.
Kiwnęłam głową.
-Jasne. Zobaczymy się za...- zerknęłam na zegarek.-..dwie godziny?
-Dobrze.
Bez słowa zawróciłam w stronę wyjścia z  cmentarza. Przy bramie czekali agenci.
-Nie udało się?-spytała Nina.- Nie chce dołączyć?
-Nie, jeszcze się nie zdecydowała. Spotkamy się za dwie godziny. wracajmy do Kwatery.
Ruszyłam w stronę auta.Zatrzymał mnie głos Cryptic'a:-Jesteś pewna, że się zjawi?
-Tak. jestem pewna- potwierdziłam patrząc mu w oczy.- Przyjedzie.
Kiwnął głową, choć miał zamiar jeszcze coś powiedzieć- uległ pod spojrzeniem Niny.

Dwie godziny później byliśmy w gabinecie Rosteny: ja, Noctourn, Nina, Cryptic i nasza przełożona.
Drzwi do pokoju otworzyły się bez zapowiedzi. W progu stanęła Astrid.

<Astrid?>





Od Esmeraldy- C.D. Samanty

Samanta już ruszyła w stronę drzwi, gdy ja zostałam obdarowana kpiącym uśmieszkiem przez Skorpiona. 
- Samanta, przepraszam. - krzyknęłam. 
- Za co ? - przystanęła i zapytała. 
- Za to. 
Podeszłam szybkim krokiem do Ash'a. Moja dłoń zacisnęła się w pieść. Zamachnęłam się i wycelowałam w twarz Skorpiona. Poczułam jak nos łamie się pod naciskiem i impetem mojego uderzenia. Gdy zabrałam dłoń, moje palce były we krwi. Przyjrzałam się im, a później Ash'owi. Złapał się za nos. Wcale mu się nie dziwię, wiedziałam co to znaczy mieć go złamanego. Opuściłam rękę i warknęłam tylko :
- Należało ci się. 
Odwróciłam się i podeszłam w stronę rogu pomieszczenia. Wzięłam stamtąd zapalniczkę i ruszyłam w stronę Samanty. 

<Samanta ? Esmeralda nie wytrzymała ._. >

Od Samanty- C.D. Esmeraldy

-Hej! Dajcie spokój- wtrąciłam się.- Kto zginął? Jeden z naszych?- skierowałam się z pytaniami do Rosteny.
-Nie. Jeden z tych, którzy tu wtargnęli.
Pokiwałam głową zadowolona i uszczęśliwiona.
Esme i Skorpion nadal mierzyli się niechętnymi spojrzeniami, ale nie miałam już do tego głowy. Po za tym rozumiałam ja- sama nie darzyła Ash'a ciepłymi uczuciami. Co innego Robin- przynajmniej tak sądziłam. Trudno to stwierdzić, bo jej umysł jest dla mnie tajemnicą. Ale to już inna historia.
Otrząsnęłam się z rozmyślań i znów skopiłam uwagę na otoczeniu. Agenci uwijali się wokół- jedni zajmowali się jeńcami, inny sprzątali bałagan. Wszystko działa się sprawnie i szybko.
-Do wieczora nie będzie żadnych śladów- dobiegł mnie głos Noctourn'a. 
Pokiwałam głową w odpowiedzi, mimo, że niewiele mnie to obchodziło.
-Esme, sądzę, że powinnyśmy już stad iść- zaproponowałam zwracając się do rudowłosej dziewczyny stającej przy mnie.
-Jasne.

<Esme? Wiem, świata tym nie podbiję, ale mam niedobór weny T_T>

Od Graves'a

-Juhu-Odrzekłem ponuro i się rozejrzałem.
W środku było kilka osób. Każda się teraz patrzyła na nas... Poprawka. Na mnie. Każda para oczu była zwrócona ku mnie.
-Nie cieszysz się?
-Skaczę z radości wewnętrznie-Odrzekłem i oparłem się o ścianę.
Kątem oka dostrzegłem, że ktoś się bawi ogniem.
-Kto to jest?-Zapytałem się obu dziewczyn
-Kto?-Odrzekły równocześnie
-Ta co się bawi ogniem po prawej za mną.-Spojrzałem się jeszcze raz kontem oka.
Samanta wyjrzała za mnie.
-A, to jest Kira House.-Patrzyła się teraz na mnie
-Będę mówić na nią Piromanka.-Zaśmiałem się sucho.

<Samanta? Kurumi? I Kira, jak chce? xD>