czwartek, 16 maja 2013

Od Esmeraldy- C.D. Samanty


- Ale na pewno chcesz dołączyć ? - zapytała, lekko zdenerwowana Rostena.
- Taaak. - powiedziałam przeciągle. - Mogę spróbować, ale cudów nie zdziałam. - na moje usta wypłynął kpiący uśmieszek. - Tylko uprzedzam... Jeśli poniosą mnie emocje nie ręczę za siebie. Mam nadzieje, że macie to, - wykonałam w powietrzu okrąg, wskazując biuro - czyli cały budynek ubezpieczony. Wiecie... Nerwy doprowadzają ludzi do niesamowitych czynów.
Wstałam z fotela. Wsadziłam ręce do kieszeni i odwróciłam się od wszystkich tyłem, z zamiarem wyjścia. Jedyne co mnie zadziwiło, to widok Romuald'a z moim plecakiem podróżnym. Posłałam mu wściekłe spojrzenie.
- Żegnam. - rzuciłam krótko do Rosteny. - Czekam za drzwiami. - tu zwróciłam się do Samanty i Noctourn'a.
Wyszłam za drzwi. To samo uczynił Romuald.
- Oddawaj to. - warknęłam do niego.
- Spróbuj tylko coś podpalić albo coś spalić, to mnie popamiętasz. - syknął i rzucił mi plecak pod nogi.
- Groźby są karalne. Tak samo jak szantaż, więc go nie próbuj. Wiesz, że człowiek pali się bardzo szybko ? - syknęłam przez zęby.
W tym momencie Noctourn i Samanta wyszli z gabinetu. Romuald kiwnął mi tylko głową, mrucząc coś o tym, że jeszcze mnie nauczy posłuszeństwa i szacunku. Prychnęłam i zarzuciłam plecak na plecy.
- Więc... Gdzie mam teraz iść ? - zapytałam Samanty.

<Samanta ?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz