piątek, 10 maja 2013
Od Mai- C.D.. Samanty
Napawałam się rozwalaniem kolejnych manekinów. Nie ma takiej zabawy jak z ruchomym celem, ale cóż... zawsze coś. Wtedy usłyszałam szamotaninę i krzyki. Zerknęłam z tamtą stronę. Samanta i Skorpion szarpali się koło strzelnicy. Skrzywiłam się lekko. Głupota. Niechętnie schowałam katanę do pochwy na plecach i podeszłam do nich. W powietrzu aż czuło się nadnaturalną energię. Skorpiona padł na ziemię. Chwyciłam Samantę od tyłu. Była jak w jakimś transie. Nie wiedziałam, jak na to zareagować. W końcu zdominowała satysfakcja. Coś może z niej być. Nagle pojawili się agenci. Zajęli się Sam. Podeszłam do Skorpiona. Żył, więc przestał mnie interesować. Agenci zabrali go i wyszli. Została tylko Rostena. Ignorując ją znów zaczęłam niszczyć manekiny. Jednak to już nie było to. Wybili mnie z rytmu i nie czerpałam z niszczenia już takiej przyjemności. Schowałam katanę i gwizdnęłam cicho. Ryuuk podleciał do mnie i usiadł na ramieniu. Pogłaskałam go palcem po łebku uspokajając swoje myśli.
- Gdzie uczyłaś się walczyć? – rozległ się nagle głos Rozalindy. Zamarłam na moment, co było odruchem obronnym. Gdy po jakiejś sekundzie zorientowałam się, że nie ma niebezpieczeństwa, spojrzałam bez wyrazu na kobietę.
- Wszędzie. Naukę czerpie się z życia – powiedziałam. Naprawdę nigdzie się nie uczyłam. Czasem ćwiczyłam triki z telewizji, ale głównie opracowywałam samodzielnie ataki i obronę dopasowując je do ataków ewentualnego przeciwnika. Agentka kiwnęła głową, a w jej oczach pojawił się tajemniczy błysk.
- Chcesz poznać resztę uczestników projektu? – spytała.
- Nie – odparłam. Już chciała coś powiedzieć, ale pokręciła głową i zrezygnowała.
- W takim razie możesz już wracać do siebie. Dzisiaj zajęcia są odwołane – oznajmiła. Nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam do wind. Wcisnęłam numer 7 i widna się zamknęła. Kiedy weszłam do pokoju od razu podeszłam do okna. Niedaleko okna znajdował się kilku piętrowy blok. Powinno się udać. Nie mam zamiaru kisić się w pokoju. Skoczyłam. Złagodziłam upadek przewrotem. W locie Ryuuk odbił mi się od ramienia i wzbił się w powietrze. Po chwili już biegłam po dachu. Na krawędzi rozejrzałam się dookoła. Byłam tuż koło parku. Znów skoczyłam i złapałam się gałęzi pobliskiego drzewa. Puściłam się i wylądowałam na ziemi. Spojrzałam w górę. Do środka dostać się będzie trochę trudniej. Trudno. Usiadłam pod dębem w parku. Ryuuk latał w pobliżu i polował na gołębie. Koło mnie przechodzili ludzie, ale ich ignorowałam. Nagle ktoś zatrzymał się obok mnie. Był pod słońce, więc nie widziałam jej twarzy.
- Jesteś z Tarczy? – spytał „ktoś”
- Zależy kto pyta – odparłam.
<dokończy ktoś?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz