czwartek, 16 maja 2013

Od Samanty- C.D. Esmeraldy

Nie mogłam się powstrzymać. Mimo nalegań Noctourn'a podczas rozmowy siedziałam w jej głowie. Dopiero teraz się wycofałam.
-Sporo- wtrąciłam się.- Ja na początku też byłam nastawiona do tego wszystkiego nieco...sceptycznie, ale jak widzisz- jestem tu. Ta grupa potrafi być bardzo przekonująca- stwierdziłam z krzywym uśmiechem.
Esmeralda znów na mnie spojrzała. W odpowiedzi dostałam jedynie krótkie kiwniecie głowa. Byłabym rozczarowana, gdyby nie to, że już poznałam ją. 
-A korzyści?- nalegała.
-Mieszkanie...wykształcenie... wysoka pensję... przyszłość...swobodę...
-Miałabym to i bez was- Dziewczyna rozparła się na krześle.
-A czego jeszcze chcesz?- spytałam.- Obecnie nie masz nic. Myślałaś już kiedyś o przyszłości? Co zrobisz ze swoim życiem? Sama przecież nie dasz rady. A z ich..z naszą pomocą będzie to możliwe.
"Samanto uspokój się!"- w myślach usłyszałam głos Noctourn'a.
"Stwierdzam jedynie fakty! Daj mi spokój"- odcięłam się od niego. W efekcie odcięłam się od wszystkiego- również od emocji Esmeraldy.
-A więc? Dołączysz? - ponagliłam dziewczynę.- Mimo tego co mówiła Rostena...Co prawda jesteś jedyna, ale z pewnością niezastąpiona.
-Samanto, przestań proszę- wtrąciła się kobieta.
-Nie, spokojnie-zaczęła ruda.- Ona jako jedyna powiedziała coś sensownego.
Posłałam jej zdziwione spojrzenie. Tak jak wszyscy tu zebrani. Oprócz Cryptic'a, ale on się nie liczy- wszystko przyjmuje na luz.
Esmeralda najwyraźniej dobrze się bawiła. Nadal rozparta na krześle uśmiechała się leniwie.
-Hm... To jaka jest twoja decyzja?- spytała Rostena.
-Zostaję- dziewczyna wzruszyła obojętnie ramionami.- Zawsze warto spróbować.
-Wspaniale. Noctourn i Samanta cie oprowadzą.

<Niestety ,Fiery Fox, ale wena się skończyła.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz