Spojrzałam na nieco zdezorientowana Kurumi.
-Chyba powinnyśmy coś zrobić- stwierdziłam.
-Tak..Ale co?
-To co powinna zrobić agencja- zwerbujemy go- stwierdziłam z psotnym uśmiechem.
Bez słowa ruszyłyśmy w "pościg". Po kilkunastu minutach biegu, lekko zdyszane znalazłyśmy chłopaka. Tak jak wyczuwałam- znów był w Central Parku. Nieco się wkurzyłam, że tak krąży. Nadłożyłyśmy przez niego sporo drogi i czasu. Nawet zaczęłam się zastanawiać, czy warto było..
Gdy usłyszałyśmy krzyk ustałyśmy.
-To nie ja- stwierdziła dziewczyna.
-Co?- spytałam zdezorientowana.-Zresztą, nie ważne. Tam jest- wskazałam niewielka dróżkę odchodzącą w prawo od głównej ścieżki.
Zastałyśmy chłopaka rozpartego na ławce.
-Hej, Graves!- zawołałam.- Musimy pogadać!
Chłopak ledwo na nas spojrzał.
-Nie mam ochoty.
"Ja też nie"-przesłałam mu telepatycznie. Zadziałało chyba nawet mocniej niż chciałam- Szatyn zerwał się na równe nogi i zaczął iść w naszym kierunku. Powitałam go wesołym uśmiechem.
-Nigdy więcej tego nie rób, jasne- wycedził przez zaciśnięte zęby. Był wściekły, ale jego kiepski humor nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia.
-A wiec jednak chcesz gadać?- spytałam z kipnął.
Posłał mi mściwe spojrzenia, a ja o mało nie wybuchnęłam śmiechem. Zdołałam się jednak opanować.
-Należymy do tajnej agenci Tarczy- zaczęła Kurumi przywracając mnie do porządku.
-Tarcza werbuje ludzi obdarzonych nadnaturalnymi zdolnościami.-Wtrąciłam się - Między innymi takimi jak twój.
-Nic dziwnego, ze telepatka i szalona dziewczyna władająca cieniem trzymają ze sobą. Wybaczcie drogie panie, ale mam ważniejsze sporawy na głowie. Możecie przekazać swoim zwierzchnikom, że nie mam ochoty na takie głupoty.
-To przyślą innych.- Stwierdziłam.- Są bezwzględni i uparci. Nie dadzą się łatwo spławić, jeżeli chociaż ich nie wysłuchasz- uprzedziłam.
-Myślisz, ze nie dam im rady?
-Nie to miałam na myśli powiedziałam dyplomatycznie, mając dosyć tej rozmowy.- Po prostu oni mogą uprzykrzyć ci życie. A jeżeli tam pójdziesz i z nimi pogadasz możesz załatwić sprawę szybko i bezboleśnie- namawiałam.
Chłopak spojrzał na mnie na na Kurumi. Potem niechętnie powiedział:
-Dobra, prowadźcie.
<Kurumi, Graves?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz