Skrzywiłam się słysząc ton głosu dziewczyny. Jakby miała mi coś do zarzucenia. Znów pożałowałam, że nie mogę odbierać myśli innych. Z chęcią bym ją przejrzała.
-Chciałabym zadać to samo pytanie- powiedziałam zwracajac się do czarnowłosej kobiety, która nadal uśmiechała się przyjaźnie.
-Będziecie miały razem zajęcia i chyba dobrze by było, abyście się już wcześniej za...-urwała i posłała szybkie spojrzenie w stronę Nocturna. Interesujące...-zapoznały.
Wzruszyłam obojętnie ramionami, mimo, że w środku byłam jak rozbudzony wulkan- z pozoru spokojna, ale w każdej chwili gotowa wybuchnąć. Do tej pory poznałam tylko jedna osobę z nadnaturalnymi zdolnościami i byłam ciekawa. Niezwukle ciekawa. Nie miałam jednak zamiaru zrobić tego pierwszego kroku. Jestem w stanie zaczekać.
-Hm..Wracając do zajęć...Kiedy się zaczną?-spytałam zmieniając temat.
-Dziś. Za dwie godziny w sali treningowej.
-Przyślę kogoś , by was tam zaprowadził- uzupełniła Rostena.- Do tego czasu będziecie mogły spędzić ten czas razem.
Jeszcze raz spojrzałam na dziewczynę. Była wyższa ode mnie- na oko z 15 centymetrow. Miałam szczęście, że stała w pewnej odległości ode mnie- inaczej byłabym zmuszona patrzeć na nią z dołu. A przy obecnym nastroju to kiepski pomysł. Mai miała również zgrabną figurę, podkreśloną dodatkowo przez czarne ubrania- nie robiło róznicy to, że były luźne. Długie, ciemne włosy spływały kaskadami wdłóż ramion. Na prawej ręce siedział sporu ptak. Chyba jastrząb. Sahib pprzyglądał mu się z zaciekawieniem.
Przerwałam pobieżny przegląd, gdy zdałam sobie sprawę, ze ktoś coś do mnie mówi.
-Słucham?-spytałam rozkojażona.
-Mai jest ciekawa jakie masz zdolnosci-wyjaśnił Noctourn z rozbawieniem- Paranormalne.
-Obecnie?-spytałam patrzac na dziewczyne.- Wyglada na to, że żadne.
Posłała mi zaciekawione spojrzenie. Musiałam sie powstrzymać od trumfującego uśmiechu.
-Zostałam zablokowana. To znaczy- Noctourn zablokował moje , hm.. funkcje, które jako jedynie rozwinełam. A ty?
-Nekromancja.
-Serio? Panujesz nad śmiercią?
-Nie tylko. Nad wszytskim co nas otacza.
-Wow. To chyba fajnie-powiedziałam niepewnie.
-Tak, jesli lubisz zabijać-stwierdziła z zagatkowym spojrzeniem.
Przyjrzałam się jej uważnie.Wydawało sie, że mówi poważnie, ale potem wybuchnęła śmiechem.
-Wybacz-powiedziała z trudem.- Nie mogłam się powstrzymać.
Zirytowamałam się. Wykożystała to, że nie mam zdolności. Obdarowałam ja w myslach kilkoma niezbyt pochwalnymi epitetami. Ciekawe, co Noctourn pomyśli o mojej inwencji twórczej?-zastanawiałam sie.
"Na pewno chcesz wiedzieć?"
Zachłysnełam sie powietrrzem. To było takie dziwne odczucie. Nigdy wcześniej nie odbierałam celowo przesłanych mi wiadomości. To było tak jakby ktoś.. naruszał moją przestrzeń prywatną. Nie czółam niczego podobnego gdy Noctourn odczytywł mi myśli.
-Dobra, Skorpion zaraz powinien przyjść-powiedziała kobieta zerkajac na zegarek.- Chyba, że ma lepsze rzeczy do roboty.
Chwilę później do pokoju wpadł znany już mi brunet o pociągłej i chyba wiecznie skrzywionej twarzy.
-Chciałąś mnie widzieć?-rucił na powitanie w stronę Rosteny nie zachwyciwszy mnie i nowej ani jednym spojrzeniem.
-Tak. Zajmij się nimi jeśli możesz, dobrze?-Nie była to prośba, tylko rozkaz ubrany w ładne słówka.
Zastanawiałam się jak on to znosi. Mnie takie zachowanie i rozporządzanie mną dawno zmusiło by do rezygnacji.
-Jasne, obecnie nie mam nic do robotu.
Skorpion nie czekając na nas odwrócił się i ruszył do drzwi.Posłałam Mai ostatnie spojrzenie i ruszyłam za nim. Zatrzymałąm się jednak w progu. Nowa omało na mnie nie wpadła. Zignorowałam jej wściekle spojrzenie .
-Noctourn?
-Tak?
-To kiedy wrescie mnie odblokujesz?
-Spróbuję to zrobić dziś wieczorem. A teraz idź i zodtaw mnie w spkoju-powiedział.
Ruszyłam by dogonić Skorpiona. Zdołąłam jeszcze usłyszeć dobiegajace zza drzwi głosy:
-Dała ci w kość?
-Nawt nie wiesz jaka potrafi być męcząca. Zwłaszcza, że za duzo myśli.
Zignorowałam ich rozbawienie i ruszyłam dlaej. Skorpion i Mai byli juz na koncu korytaża. Gdy ich dogoniłam właśnie wsiadali do windy. Brunet obdażył mnie niechętnym spojrzeniem, a dziewczyna zupełnie mnie zignorowała. Trudno. I tak miałam to gdzieś.
Sahib znów z trudem zniósł jazdę. I chyba nie on jeden- szarawy ptak wiercił się na ramieniu właścicielki.
-Jak sie nazywa?-spytałam.
- Ryuuk.
Wyciągnęlam rekę chcąc go pogłaskać i w ostatniej chwili uratowałam ją od straty kilku palców.
-Piękny. I agresywny.
Kiwnęła głową z lekkim uśmiechem. Najwyraźniej rozbawiło ją to wszystko.
-A on?
Wilczur jakby zdając sobie sprawę, że mowa o nim podniósł wzrok na czarnowłosą.
-Sahib. Jest już ze mną od kilku dobrych lat.
Na szczęście dla zwierzaków winda wlasnie się zatrzymała. Znalazłyśmy się...
<Mai, masz jakieś pomysły? Mi sie chyba wena skończyła :[ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz